W trakcie piątego Obozu Gwiazdy w Ommen w sierpniu 1928 mowy Krishnamurtiego wprawiały uczestników w coraz większy zamęt. Lady Emily Lutyens, jedna z jego najbliższych współpracowniczek, pisała w International Star Bulletin: „Jakież to dziwne, że przez siedemnaście lat oczekiwaliśmy Nauczyciela Świata (…) a teraz, gdy mówi nam o tym, co leży poza wszelką formą, rani nas to i oburza (…) On chce, by każdy z nas zajął się własną pracą, własnym dziełem serca i myśli, a tego właśnie spodziewaliśmy się po nim najmniej”

2 sierpnia 1929 otwarty został, w atmosferze napięcia i oczekiwania, szósty Obóz Gwiazdy w Ommen[34]. Dzień później, w obecności Annie Besant, trzech tysięcy członków Zakonu Gwiazdy i przed mikrofonami holenderskiego radia Krishnaji wygłosił swą najsłynniejszą mowę: Rozwiązanie Zakonu Gwiazdy:

Pamiętacie może opowieść, jak to diabeł szedł z przyjacielem ulicą, i jak ujrzeli przed sobą człowieka, który zatrzymał się, podniósł coś z ziemi, obejrzał i włożył do kieszeni. „Co on znalazł?”, spytał przyjaciel. Diabeł na to: „Znalazł odrobinę Prawdy”. „To chyba ci bardzo nie na rękę?” „Ależ nie”, odrzekł diabeł, „pozwolę mu ją teraz zinstytucjonalizować”.


.

Twierdzę, że Prawda jest krainą bez dróg i że (…) nie zbliża do niej żadna religia, żadna sekta. (…) Prawdy, która jest nieograniczona, nieuwarunkowana, (…) nie da się ująć jej w ramy organizacji (…). Jeśli się to uczyni, umiera ona i ulega krystalizacji; staje się wyznaniem, sektą, religią, którą narzuca się innym. (…)

 

Zawęża się prawdę i czyni z niej zabawkę dla ludzi słabych, chwilowo niezadowolonych. Prawdy nie da się sprowadzić w dół, to raczej jednostka musi zdobyć się na wysiłek, by się do niej wznieść. (…) Zainteresowanie, które nie jest zrodzone z miłości Prawdy dla niej samej, a jedynie wzbudzone przez organizację, jest bezwartościowe. Organizacja przeobraża się w schemat, do którego jej członkowie mogą się wygodnie dopasować. Nie dążą już do Prawdy, nie wdrapują się na górski szczyt, ale raczej wyszukują sobie wygodne miejsce lub pozwalają, by umieściła ich tam organizacja i uważają, że będzie ona w ten sposób wiodła ich ku Prawdzie.

    (…) Nie mam uczniów, nie mam apostołów, czy to na tej Ziemi, czy w dziedzinie ducha. (…) Jeżeli znajdzie się choćby pięciu ludzi, którzy będą słuchać, którzy będą żyć z twarzami zwróconymi ku wieczności, to wystarczy. Po co mieć tysiące nie rozumiejących, zabalsamowanych od stóp do głów w przesądzie, nie pragnących nowego, a raczej tłumaczących to, co nowe tak, aby zadowalało ich bezpłodne, ociężałe jaźnie? (...) Mam (…) tylko jeden cel: uczynić człowieka wolnym, zachęcić go do wolności, pomóc mu wyzwolić się od wszelkich ograniczeń, bo tylko to da mu wieczne szczęście (…). Ponieważ ja jestem wolny, nieuwarunkowany, pełny (…) to pragnę, by ci, którzy chcą mnie zrozumieć, byli wolni; ale nie by za mną szli i uczynili ze mnie klatkę (…). Raczej niech będą wolni od wszelkich lęków – od lęków religijnych, od lęku o zbawienie, od lęku duchowości, od lęku o miłość, od lęku przed śmiercią, od lęku przed samym życiem. (…) Nie chcę, byście się ze mną zgadzali, nie chcę, byście za mną szli, chcę, byście zrozumieli to, co mówię.



Krishnamurti pozostał wobec tych praktycznych spraw obojętny. Wbrew stereotypowi mędrca uwielbiał wysokiej klasy samochody, jakie czasem udostępniali mu bogaci zwolennicy i przyjaciele. Niesłychanie dbał o wygląd zewnętrzny, szył ubrania u renomowanych krawców i utrzymywał je w nienagannym stanie. Buty, zawsze brązowe i robione na miarę, co dzień odstawiał na miejsce umieszczając w nich drewniane wkładki, sam czyścił je do połysku. W Indiach nosił ubrania indyjskie, w Europie i w Ameryce zachodnie, w mieście garnitur, na wsi strój nieformalny. Bardzo dbał też o zdrowie. Wątłe i wciąż zapadające na choroby ciało miało sprawnie służyć jego misji. Dobrze je przeto odżywiał, nie pił alkoholu i nie palił papierosów, nie jadł mięsa, unikał kawy i herbaty. Co dzień wykonywał ćwiczenia hatha jogi i chodził na długie spacery. „Proces” w późniejszych latach złagodniał, ale silne bóle głowy dokuczały mu do końca życia. Wciąż chorował na zapalenia oskrzeli i katar sienny. Słabe zdrowie nadwyrężały nieustanne podróże i związane z tym zmiany klimatu, kontakty z rzeszami ludzi. Jego waga spadała często, przy średnim wzroście, poniżej 50 kilogramów. Dlatego po okresach intensywnej działalności wyjeżdżał na kilkutygodniowe odpoczynki w góry.


Pierwsza i ostatnia wolność Jiddu Krishnamurti


Fragmenty utworu opublikowano na prawach cytatu, pastiszu oraz do celów edukacyjnych. Zamieszczony tekst pochodzi z wikipedii. Opublikowane fragmenty służą jedynie zapoznaniu czytelnika z treścią książki, której fizycznie w internecie nie może przejrzeć - tak jak to ma miejsce w ksiegarniach. Umożliwiamy jedynie dokonanie świadomych zakupów w internecie, pozwalajac zapoznać sie gruntownie z kupowanym produktem, aby uniknąć późniejszych rozczarowań.